5 kwietnia 2015

Przed świętami M-ka rozmawia z dziadkiem, o tym, jak trzeba przygotować koszyczek do kościoła. Mówi o tym, że ma być koszyczek, dwie serwetki, kilogram soli i pieprzu.
W Wielką Sobotę przygotowujemy koszyczek. Do małej solniczki wsypuję sól.
M-ka: To jest kilogram soli?
Katie: Nie, M-ko. To jest jakieś 20 dkg.
M-ka: Ale ma być kilogram!!
Po wielu próbach udaje mi się w końcu przekonać M-kę, że nie trzeba nieść kilograma soli w koszyczku, że tyle, ile mamy wystarczy.
Później, będąc już u dziadków w domu, mówię do dziadka:
- I w ogóle, to bardzo Ci dziękuję, za wmawianie M-ce, że trzeba kilogram soli włożyć do koszyka.
Dziadek: Ale przecież ja jej nic takiego nie mówiłem! To M-ka mówiła o kilogramie soli!
M-ka: Właśnie, mamo. To ja mówiłam, że trzeba kilogram soli. To mi powinnaś dziękować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz