16 lutego 2013

Jestem w pracy, szukam czegoś w torebce, oczywiście znaleźć nie mogę, więc wyciągam wszystko na biurko. Wszystko, więc również pałeczkę M-ki od cymbałek. Wywołuje to ogólną wesołość w biurze.
Wracam do domu, wołam M-kę:
Katie: Zobacz M-ko, co znalazłam dzisiaj w swojej torebce.
M-ka: Ojej, mój patyczek!
Katie: No, trochę się ze mnie dzisiaj w pracy śmiali, że go miałam w torebce.
M-ka ( pełna gniewu, tupiąc nogą): O nie! Jak mogli się śmiać z mojego patyczka?! A niech to!
Katie: Ale nie śmiali się z twojego patyczka, tylko ze mnie.
M-ka: Aha... no to dobrze.

Z pałeczki śmiać się nie można, ale z matki to tak ;)

4 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Świadomość, że ktoś śmie się śmiać z pałeczki wywołały łzy, które zaraz wyschły, gdy okazało się, że powodem śmiechu była mama :)

      Usuń
  2. No, nie każda, jak Ty, umie się tak śmiać z siebie :))))

    OdpowiedzUsuń