26 stycznia 2013

Mimo iż M-ka przez długi czas unikała połączenia: grzebień+matka+ozdoba do włosów moja matczyna intuicja podpowiadała mi, że nadejdzie taki dzień, kiedy moje dziecko siądzie przede mną i powie: mamo, uczesz mnie.
I się nie myliłam. Nadeszła ta piękna chwila i już byłam gotowa z rozkoszą czesać m-kowe włosy sięgające pasa w przeróżne wariacje końskich ogonów, kucyków, gdy moje dziecko oświadczyło, że mam ją czesać, tak, jak pani w przedszkolu. A pani w przedszkolu czesze tak:





Moja radość była nie do zmierzenia. Cierpliwość również.
I proszę nie łączyć plecenia koszyczka z włosów M-ki z ostatnią wizytą u fryzjera.
Czysty zbieg okoliczności. 

8 komentarzy:

  1. Ale ta M-kowa mama ma talent. Pozazdrościć tylko. Lubię 'grzebać' komuś we włosach, ale nic mi nigdy nie wychodzi. Mam synka, więc eksperymentować w przyszłości też niestety nie będę mogła ;-( Śliczna fryzurka ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat ten koszyczek jest autorstwa Pani z przedszkola. Ale ja też się starałam. Po tygodniu prób, zaczął mi wychodzić niemal identycznie ;)

      Usuń
  2. Aha, myślałam, że to Ty ją uczesałaś tak jak Pani w przedszkolu ;-) A widzisz, wystarczy trochę poćwiczyć i jest ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, ja też ją tak czesałam, ale jednak Pani ma większą wprawę ;)

      Usuń
  3. Ty to masz dobrze:) Widać,że jej włoski są podatne na układanie. No i bardzo to chyba lubi:))))

    OdpowiedzUsuń
  4. a ja niestety wciąż nie mogę doprosić się czesania A.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podejrzewam, że gdyby M-ka nie chodziła do przedszkola, to też bym się doprosić nie mogła :)

      Usuń