13 lipca 2012

Znajomy przyjechał po nasz samochód, by zabrać go do naprawy.
M-ka widziała dość dokładnie, jak - dla niej - obcy pan, wsiada do naszego samochodu i nim odjeżdża.
Wielki płacz, autentyczny, głęboki smutek i żałosne pytania zadawane przy oknie z widokiem na miejsce, gdzie zawsze stoi samochó:
- Autko, gdzie jesteś??
I gdy auto wróciło, pobiegła do niego, przytuliła się do zderzaka i ze spokojem wyszeptała:
- Autko, wróciłeś!

2 komentarze:

  1. to te momenty, kiedy serce podchodzi do gardła i duma rozpiera aż nadto... uwielbiam to :)

    OdpowiedzUsuń